piątek, 13 lutego 2015

[Lifelive] Rozdział 9


Autor: Ino
Gatunek: wieloczęściowe
Ilość słów: 820
Ostrzeżenia: brak
Beta: Wajlet

Kiedy otworzyłam oczy Junhong'a nie było już obok mnie. Pomyślałam, że pewnie dzisiaj rano ma jakieś zajęcia i już dawno jest w wytwórni. Kiedy delikatnie podniosłam się do pozycji siedzące usłyszałam jakieś odgłosy dobiegające z kuchni. Powoli podniosłam się z łóżka i pomaszerowałam w stronę zasłyszanych dźwięków. Przy kuchence zobaczyłam nikogo innego, jak mojego chłopaka. Nic nie mówiłam, przyglądałam się tylko jak krząta się po kuchni. Nagle Zelo się odwrócił i spojrzał na mnie lekko wystraszony.
-Ooo, moja dziewczynka już wstała - przywitał mnie buziakiem w nosek.
-Jak się czujesz? - zapytał - lepiej?
Spojrzałam na niego wielkimi oczyma. Coś powstrzymywało mnie od patrzenia mu prosto w oczy. Przypominała mi się scena z ostatniego wieczoru.
-Di? - miał zmartwiony wyraz twarzy. Uśmiechnęłam się pusto.
-Tak - przytaknęłam - już lepiej.
Chłopak uśmiechnął się szeroko.
-Przygotowałem nam śniadanko.
Usiedliśmy więc do stołu i zaczęliśmy jeść. Nagle zadzwonił telefon. Odruchowo spojrzałam na telefon. Zauważyłam, że dzwonił Bang. Momentalnie zrobiło mi się gorąco.
-Ehh, przepraszam na chwilę - powiedział Zelo.
Dokładnie obserwowałam przebieg tej telefonicznej rozmowy. Zestresowana zaczęłam skubać mój kubek z herbatą.
Junghong przestał rozmawiać. Odłyżył telefon i spojrzał na mnie wymownym wzrokiem. - Klaudia... -  chwyciłam mój kubek i wzięłam łyk herbaty. Sparzyłam sobie język i cicho syknęłam z bólu.
-Klaudia... - Zelo odebrał mój kubek, wręcz wyciągnął go z moich dłoni i zmusił mnie do kontaktu wzrokowego. Zestresowana spojrzałam w oczy chłopaka.
-Muszę dzisiaj iść do pracy - powiedział - przepraszam.
Moje serce nagle zwolniło, a oddech się wyrównał. Yongguk nic mu nie powiedział.
-Dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie - nie szkodzi - dodałam.
-Na pewno? - zapytał.
-Zrobię dla ciebie pyszny obiad - powiedziałam zmieniając temat, czochrając włosy chłopaka.
Kiedy Zelo wychodził do pracy, pocałował mnie w usta i powiedział, że bardzo mnie kocha. Kiedy tylko wsiadł do samochodu i ruszył postanowiłam zapalić i pomyśleć. Zaciągnęłam się dymem i pomyślałam, że powinnam zaponieć o tym, co łączyło mnie z Bangiem. Nic mnie z nim nie łączyło, nasz pocałunek nic nie znaczył. Byłam trochę zmęczona, więc postanowiłam uciąć sobie drzemkę.
Kiedy się obudziłam była już 16:00, a Zelo miał wrócić na 18:00. Szybko zabrałam się do przygotowywania kolacji. Wyjęłam wszytskie potrzebne mi składniki i wzięłam się do pracy. Nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Odebrałam. Był to mój chłopak zawiadamiający mnie o kolejnym wyjściu do jakiegoś klubu. Tak bardzo mi się nie chciało tam iść, jednak postanowiłam to dla niego zrobić. Ubrałam się w luźny, biały t-shirt i krótką czarną spódniczkę. Delikatny makijaż i gotowa do wyjścia. Tym razem postanowiłam pojechać własnym samochodem, nie będę piła. Byłam już na umówionym miejscu i czekałam tylko na chłopców. Całe B.A.P wysiadło z samochodu cali w maseczkach chirurgicznych, które są w Korei bardzo sławne. Dopiero kiedy pojawiliśmy się w sali dla Vip'ów postanowili ujawnić swoje twarze. Nie czułam się zbyt dobrze, bardzo lubię chłopaków, jednak obecność lidera sprawiała mi pewnego rodzaju dyskomfort.
-Jak się bawisz kochanie? - do moich pleców przytulił się Zelo.
-Dobrze - odwróciłam się do niego przodem.
-Zatańczymy? - zapytał, na co ja twierdząco pokiwałam głową. Kiedy tańczyliśmy wolny taniec, Zelo pocałował mnie w policzek, a następnie schodził coraz niżej, aż do szyi.
-Zelo, proszę cię - próbowałam opanować chłopaka, na co on uśmiechnął się do mnie i kontynuował nasz taniec, bez intymnych czułości. Tańczyliśmy prawie całą noc. Oczywiście nie tańczyłam tylko z Zelo, dobrze bawiłam się również z resztą zespołu. Tylko lider wyszedł trochę wcześniej i bawił się chyba najgorzej. Miałam z tego powodu wyrzuty sumienia, więc postanowiłam wyjść na zewnątrz i porozmawiać z nim. Na dworze było bardzo ciemno i zimno, wyszłam trochę bardziej w głąb ulicy, aby poszukać chlopaka, gdy nagle usłyszałam jakieś gwizdy.
-Gdzie zmierzasz panienko? - zapytał jakiś pijany smarkacz.
Tylko tego mi brakowało. Te bogate gnojki myślą, że mogą wszystko. Nie chciałam rozpoczynać awantury, więc zignorowałam to, co powiedział i szłam dalej prze d siebie.
-Hej, ślicznotko! - podbiegł do mnie i chwycił mnie za rękę, co nie powiem, trochę mnie przeraziło.
-Zostaw mnie - warknęłam i wyrwałam moją dłoń z uścisku.
-No ej, nie zgrywał takiej. Każdy wie, jakie są białe dziewczyny.
Zatrzymałam się na chwilę ze złości, jednak przypominając sobie, jaki był mój cel, postanowiłam iść dalej. Jednak ten chłopak nie dawał za wygraną. Próbowałam go zignorować, nawet jego chamskie teksty, jednak kiedy klepnął mnie w tyłek, nie mogłam tego tak pozostawić.
-Co ty sobie myślisz? - spoliczkowałam pijaka, na co on odpowiedział tym samym, jednak kilka razy mocniej. Koreańscy mężczyźni ni wyglądają na takich silnych, jacy w rzeczywistości są. Zakręciło mi się w głowie, gdy już miałam upaść, ktoś obcy złapał mnie w objęcia. Jego uścisk był naprawdę mocny, trudno było mi się uwolnić. Czułam jego oddech na mojej szyi, a z mojego nosa ulatniała się ciepła ciecz, zapewne w skutek uderzenia. Bardzo zaczęła mnie boleć głowa. Byłam naprawdę spanikowana. Nie orientowała się za bardzo, co się dzieje. Nagle tylko poczułam uwolnienie z niebezpiecznego uścisku, a w blasku latarni ujrzałam bijących się mężczyzn.

Notka od Ino: koniec^^ Proszę o troszkę więcej komentarzy, bo one mnie motywują i będę wtedy częściej wysyłała opowiadanka. :*

Notka od bety: ło jeny, musiałam cały rozdział przepisywać, ponieważ źle był on skopiowany i było białe tło, którego nie mogłam usunąć >.< Próbowałam wszystkiego x"D