niedziela, 29 grudnia 2013

Nowości Rok 13 Tydzień 51&52 + Informacje o konkursie

Joł ziomy B)

Dzisiaj będzie troszku niezwykła notka bo przedstawię wam małe informacje o konkursie. Więcej informacji będzie się pojawiać sukcesywnie wraz ze wzrostem wyświetleń ;)

Ale najpierw nowości od 16 do 29 grudnia ;)

. . .

DUPA ;_______;

Już drugi tydzień psuje mi się blogspot i nie mogę dodawać linków ani zdjęć >.<*****

Miał ktoś może podobny problem? Wiecie jak można to naprawić?

No cóż... w takim razie przechodzę do konkursu..

Jak na razie powiem wam, że konkurs będzie miał oczywiście formę pisemną, czyli czeba będzie coś napisać ;) Jednak warunkiem konkursu jest taki, że musi w nim wziąć udział 7 osób. Dlaczego tak dużo? Bo przewiduję nagrody rzeczowe i uważam, że nie byle jakie, więc chciałabym, aby była jakaś konkurencja, bo nagrody otrzymają tylko trzy pierwsze miejsca...

Zapisy na konkurs przewiduję wraz z pojawieniem się 20 000 wyświetleń na bloga, ale ta "data" jest mobilna!!

niedziela, 22 grudnia 2013

[LiveLife] Rozdział 2.

Serdecznie zapraszam na rozdział drugi opowiadania LiveLife ;) Mam nadzieję, że wam się spodoba i skomentujecie ;*

Rozdział 2.


Autor: PKLAUDKAA
Gatunek: Wieloczęściowy,
Ilość słów: 539
Ostrzeżenia: Raczej brak ;)




Minęły już 3 dni, po moim wypadku. Prawie codziennie wracałam myślami do tego chłopaka. Gdybym tylko znała jego imię lub nazwisko mogłabym mu podziękować za to co zrobił, w końcu to on zabrał mnie do szpitala. To nie jego wina, że tak się stało. To mój przyjaciel pech, który nigdy mnie nie opuszcza. Cały pierwszy dzień po wyjściu ze szpitala, nudziłam się jak mops. Chodziłam z kąta w kąt, nie mając poważniejszego zajęcia. Drugiego dnia postanowiłam zrobić małe porządki. Dlaczego małe? Dlatego ze naprawdę trudno jest wykonywać podstawowe życiowe czynności tylko lewa ręka. A co dopiero mowa o sprzątaniu. Poza tym wiedziałam ze moje mieszkanie domaga się tego tak bardzo. Odkąd przeprowadziłam się do Nowego Yorku, nie robiłam nic w moim mieszkaniu. Mieszkam tu już miesiąc, a niektóre moje rzeczy są jeszcze w pudłach. Całe dnie tylko zajęcia w Akademii Sztuk Pięknych, a gdy wracam od razu idę do pracy. Pracuję w teatrze. Jestem charakteryzatorką. Kocham tę pracę, jednak wolałabym się całkowicie poświęcić mojej najważniejszej pasji, czyli malowaniu na płótnie. Niestety, nie starcza mi czasu na tworzenie, więc najczęściej robię to w nocy. Gdy odwiedzają mnie moi rodzice. Przywożą mi wiele potraw i jedzenia z mojego kraju - Polski. Tęsknię za nimi, zwłaszcza w piątkowe wieczory, kiedy sama siedzę i nie mam się nawet do kogo odezwać. Tęsknię z wygłupami mojego młodszego braciszka. Oczywiście odwiedzają mnie moi najlepsi przyjaciele: Kasia, Ania, Damian. Ale przecież oni tez maja swoje życie. Cały drugi dzień zleciał mi szybko. Wykapałam się. Od razu poszłam spać, ponieważ byłam zmęczona. Możliwe ze przez to ze tak długo się nie wysypiam, następnego dnia w piątek spałam do 12.00. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyłam, byłam bardzo zaskoczona. Ujrzałam wielki bukiet białych tulipanów. Zza pięknych kwiatów wychyliła się znana mi postać. Był to chłopak, który mnie uratował.
- Cześć, Klaudia - powiedział nieśmiało - Wiem, że miałem się do ciebie nie zbliżać, ale martwiłem się czy wszystko dobrze i czy nie potrzebujesz pomocy. Przepraszam.
- Cześć - zakryłam się szybko szlafrokiem i poprawiłam włosy - wjedź proszę. Chłopak niepewnie przekroczył próg drzwi
-To ja cie przepraszam za moje zachowanie, nie powinnam na ciebie krzyczeć, To ty mnie uratowałeś. Dziękuję - uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam, przez co chłopak się zarumienił
- Ale jak mnie znalazłeś? - zapytałam z zaciekawieniem
- Kiedy upadłaś musiałam się dowiedzieć jak się nazywasz, więc wziąłem twój portfel i spojrzałem na dowód
- No tak, racja. Zatem wejdź, napijesz się czegoś...?
- Zelo, możesz mi mówić Zelo - chłopak uśmiechnął się do mnie tak uroczo i słodko, że chyba przez cały dzień nie muszę słodzić kawy.
- Zelo napijesz się czegoś? - zapytałam ponownie
- Nie, dziękuję. Tak naprawdę muszę już iść. Ale może mogłabyś się dzisiaj spotkać na kawę, lub jeśli nie możesz, to mogę ci w czymś pomoc.
- Myślę ze chętnie pójdę z tobą na kawę, lub cokolwiek. Tylko za ile mam być gotowa?
- 15.00 będzie ci odpowiadać?
- Świetnie - Zelo podszedł do drzwi
- Do zobaczenia, Klaudia - ach ten uroczy uśmiech sprawia ze moje nogi same się uginają
- Do zobaczenia - pomachałam i zamknęłam drzwi
W co mam się ubrać!? To już za dwie godziny, tak mało czasu! Co się ze mną dzieje?! 


sobota, 21 grudnia 2013

Nowości Rok 13 Tydzień 49&50

To już koniec mojego nadrabiania *wielkie uffffff* Jutro już dodam nowości z tego tygodnia czyli wszystko już będzie na bieżąco <3
Mam nadzieję, że już nie będę tak zaniedbywać bloga >3<





Teraz zajmę się nowościami od 2 do 15 grudnia~

Tifa dodała Rozdział 4. opowiadania "Himchan is mine"

JiHan dodała Rozdział 2. opowiadania "See you. May I?"

Justyna B.A.P dodała Rozdział 24. i Epilog opowiadania XXX oraz Prolog nowego opowiadania "We al have secrets"

Panna Kim dodała Rozdział 34. opowiadania SU i Rozdział 15. opowiadania Warrior

Yuki dodała Rozdział 3. opowiadania "Utracona Miłość" i pierwszą część two shotu

Nawet nie wiecie jaka to ulga, że to koniec z moimi zaległościami <3



Na koniec jeszcze chciałam podziękować wszystkim, którzy tu są i komentują i nie zniechęcili się po mojej długiej nieobecności i zaniedbaniu bloga

Kocham was <3



Nowości Rok 13 Tydzień 47&48

Dobra mam trochę wolnego czasu to po nadrabiam to i owo ;P





No to zaczynam. Tym razem nowości od 18 listopada do 1 grudnia (omnomnomno Już blisko~~)

JiHan dodała Prolog i Rozdział 1. opowiadania "See You. May I?" oraz One Shota

Justyna B.A.P dodała Rozdział 22.Rozdział 23. opowiadania XXX

Miyuki-chan i JiHan przypominają o sobie w krótkiej notce

Panna Kim dodała Rozdział 14. opowiadania Warrior, One Shot Noona i One Shot Hydraulik z serii Toto Potrafi, oraz Rozdział 33. opowiadania SU

Oczywiście pojawiła się święta trójca, dla których głównie jest poświęcona seria nowości xDD Nic tylko kochać <3

 ^BOŻE JAK JA KOCHAM GIFA POWYŻEJ <3^


niedziela, 15 grudnia 2013

Nowości Rok 13 Tydzień 45&46

Widzicie jak ciężko pracuję? *so proud* xD







No do dzisiaj czas na stare nowości od 4 listopada do 17 listopada (omcio pomcio to już coraz bliżej~~) :

Tifa dodała Rozdział 3. opowiadania Himchan is mine

SooJoon Lee dodała Rozdział 7. opowiadania We got the power

JiHan dodała Rozdział 9. i Rozdział 10. opowiadania Please Don't

Justyna B.A.P dodała Rozdział 20. i Rozdział 21. opowiadania XXX

Panna Kim dodała Rozdział 32. opowiadania SU i Rozdział 13. opowiadania Warrior

Mmmm.. Jeszcze tak sobie pomyślałam, że w związku z tym mam zaległości z czytaniem >.< Nie no, tego chyba nie będę hurtowo nadrabiać, bo mnie rozproszy od nauki ;PP Nie no, ale pamiętajcie, że jak tylko znajdę czas to przeczytam wasze wszystkie opowiadanka <3




sobota, 14 grudnia 2013

Nowości Rok 13 Tydzień 43&44

No to kontynuuję moje nadrabianie ;P Tak w ogóle to powinnam się uczyć do sprawdzianu z historii, ale nie mogę tyle zwlekać z tym nadrabianiem, bo się nie wyrobię ;___;

Dobra, koniec gadania, bo marnuję czas~




No czas na nowości (które w prawdzie nie są już takie nowe xD) od 21 października do 3 listopada (wow to już tylko półtora miesiąca xD)

JiHan dodała Rozdział 8. opowiadania Please Don't

Justyna B.A.P dodała Rozdział 18. i Rozdział 19. opowiadania XXX

Panna Kim dodała One Shot DaeJae, Rozdział 10., Rozdział 11. i Rozdział 12. opowiadania Warrior

Yuki dodała Rozdział 9. opowiadania "W Pogoni za Wolnością"

Wy też zauważyliście tych stałych pisarzy : JiHan, Justyna B.A.P i Panna Kim? ^ ^ Ach... Tylko kochać <3 xD




Jeszcze chciałabym wam napisać wielkie DZIĘKUJĘ, bo daliście mi piękne 10 000 wyświetleń <3 Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy... Na prawdę nie wiedziałam, że ten blog może tak szybko zebrać aż tyle wyświetleń... (szczerze gdy go zakładałam, to szacowałam 10 000 na następne wakacje ;P) Jednocześnie z tej okazji chciałabym wam napisać wielkie PRZEPRASZAM, bo z tej okazji planowała zrobić WIELKI konkurs.. a jak wiecie zaskoczyliście mnie tym no i mam trochę za mało czasu na to, bo to na prawdę wielki konkurs no i będzie on trochę trwał, a zbliżają się święta, które za pewne by mi przeszkodziły.... Tak więc przekładam to na 20 000 wejść, więc przygotowujcie się mentalnie, bo będą też nagrody rzeczowe ;)

[LiveLife] Rozdział 1.

Ou je
Laptop (podejrzewam, że chwilowo) działa ;P Więc póki mogę to dodaję pierwszy rozdział nowego opowiadania - nie mojego ;3

Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu i z niecierpliwością będziecie czekać na więcej ;) W między czasie ja pójdę się uczyć z małymi przerwami na uzupełnianie braków na blogu ;)

Zapraszam do czytania~

Rozdział 1.



Autor: PKLAUDKAA
Gatunek: Wieloczęściowy,
Ilość słów: 974
Ostrzeżenia: Raczej brak ;)




Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Przetarłam oczy i ziewnęłam przeciągając się. Dopiero 8.00. Co?! Już 8.00, a o 8.15 mam spotkanie. Ile spałam? Głowa tak bardzo mnie bolała. Szybko pobiegłam do łazienki, ubrałam się w koszulę i ulubione jeansy, na nogi założyłam granatowe trampki. Wzięłam telefon klucze wybiegłam z domu. Wsiadłam w samochód ale czegoś zapomniałam. Obraz! Wbiegłam do salonu w poszukiwaniu mojego dzieła.
- Jesteś piękny - pomyślałam. A teraz w drogę.
Podczas gdy jechałam samochodem cały czas myślałam jak bardzo starałam się aby obraz był idealny, jak wiele nocy poświęciłam. To było dla mnie najważniejsza rzecz na świecie. Pragnęłam tego tak bardzo jak oddechu. Jestem dobrym człowiekiem, a dobrych ludzi spotykają dobre rzeczy. Wierzę, że moje marzenia sie spełnią. Kiedy pojawiłam sie przed galerią poczułam lekki ból w klatce piersiowej. Strach malował się na mojej twarzy. Wbiegłam do budynku. Cała roztrzęsiona szukałam sali 16. Gdzie ona jest?
- D! D! D! – usłyszałam - zawsze musisz się spóźniać! Na własny ślub też się spóźnisz! - tak to właśnie głos mojego przyjaciela. Damian, można powiedzieć, że jest moim menadżerem . Od kiedy zobaczył moje prace zakochał się w nich tak bardzo, że postanowił znaleźć na nie miejsce w galerii sztuk pięknych w Chicago. Nie chciałam go zawieść.
- Masz? D! Masz?
- Tak, pewnie, że mam - byłam tak przerażona, że ledwo co wydałam z siebie dźwięk.
- Dobrze - uspokoił się - Wszyscy na ciebie czekają. Idź już. Pierś do przodu, uśmiech na twarzy, dasz radę - przyjaciela sie nie oszuka, Damian widział jak bardzo się bałam.
Wzięłam duży oddech i pojawiłam się w sali. Podczas spotkania popełniłam wiele wpadek ze stresu. Jednak mimo tego jak bardzo roztrzepana osoba jestem, profesorom spodobała się moja praca. Co ukazywał mój obraz? Nadzieję. Gdy wyszłam, od razu zobaczyłam przed moimi oczami przyjaciela.
- I jak? Klaudia i jak? - pytał zniecierpliwiony Damian.
- Ja...Oni...tak - wydukałam.
- Co tak? Co powiedzieli? Zgodzili się? Mówże wreszcie!
- Tak! - uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak? - Rzuciłam się na szyję chłopaka.
- Tak, tak, tak - krzyczałam jak szalona. Cieszyliśmy się jak małe dzieci.
- Dobrze idź odpocząć. Idź na kawę, czy coś, albo najlepiej idź się przespać bo fatalnie wyglądasz - powiedział uśmiechając się szyderczo.
- Yhy - powiedziałam wypinając język.
Kiedy wyszłam z galerii czułam, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Z wielkim uśmiechem na twarzy i wielką czarną teczką pod pachą, szłam dumnie przez ulice, gdy nagle...
- Co do...? - upadłam na chodnik.
- Przepraszam, ja nie chciałem - odpowiedział wysoki blondyn, który przed chwilą wjechał na mnie wraz ze swoją deskorolką. Przymrużyłam lekko oczy, zadzierając głowę do góry, aby zobaczyć kto tak nieudolnie posługuje się tym diabelskim... pojazdem?
- Mój obraz! Gdzie mój obraz?! - krzyczałam jak szalona. Nagle ujrzałam obraz leżący niedaleko mnie, podbiegłam szybko i chwyciłam teczkę. W mojej głowie szalała jak szalona jedna myśl: obraz! obraz! Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że wszystko w porządku. Chłopak szybko pobiegł za mną.
- Wszystko dobrze? - zapytał zmartwiony.
- Ta...aaa - nagle poczułam przeszywający ból w prawej dłoni.
- Mo-moja ręka - powiedziałam i upadłam na chodnik.
Gdy się ocknęłam leżałam w szpitalnej sali, do której wszedł doktor.
- Witam panią, mam dla pani zła wiadomość. Powodem zemdlenia może być niezwykle ostry ból spowodowany pęknięciem kości śródręcza którą uszkodzoną miała pani już wcześniej. Bla bla bla... włożyliśmy pani ta rękę w gips, który musi pani utrzymywać co najmniej miesiąc, potem zaś będzie pani musiała wykonywać ćwiczenie, aby rękę pracowała w 100 %. Czy miała pani wcześniej już łamaną prawą rękę?
- Tak - odpowiedziałam krótko
- To niedobrze, ponieważ jak już mówiłem kość jest naprawdę bardzo słaba, musi pani spożywać dużo nabiału i wapnia. Pielęgniarka da pani specjalny zapis posiłków. Proszę się oszczędzać i pamiętać o specjalnej diecie, to bardzo ważne. Jeszcze tylko badania kontrolne i może pani iść do domu - uśmiechnął się serdecznie lekarz.
Co?! Miesiąc?! Jak ja będę tworzyć bez prawej ręki. Musze namalować tyle obrazów. Zabiję tego idiotę, który mi to zrobił, znajdę go i zabiję.
- Przepraszam – zapytałam się pielęgniarki - wie pani może kto przywiózł mnie do tego szpitala?
- Naturalnie, był to wysoki mężczyzna, zresztą czeka wciąż na korytarzu, życzy sobie pani z nim porozmawiać?
- O tak, mogłaby pani go zawołać?
- Oczywiście
- Dziękuje - ja juz go nauczę porządku. Byłam tak wściekła, ze  czułam jak moje policzki niemal płoną. Gdy do sali wszedł chłopak poczułam bicie mojego serca, które kołatało jak szalona. Gdy go ujrzałam zabrakło mi tchu. Był zniewalający. Wysoki, ale bardzo chudy. Na bladej twarzy widać było małe lekko czerwone usta, duże czarne oczy i przeuroczy uśmiech. Jego blond kosmyki ułożyły się zabawnie spadając swobodnie na twarz.
Chłopak był Azjatą. Czy wszyscy Azjaci są tak przystojni? Przyglądałam się mu, jakby był ósmym cudem świata. Wyobrażam sobie jak  musiałam wtedy wyglądać (jak dziecko, które przygląda się słodyczom zza sklepowej szyby, mam tylko nadzieję, że sie nie oblizałam). Chłopak lekko skrępowany moim zachowaniem postanowił zagadać.
- Cześć, wszystko dobrze? - zapytał lekko zdenerwowany całą sytuacja. Szybko się ocknęłam.
- Tak, oczywiście że wszystko w porządku. Co miało by być źle, złamana ręka? Chcesz się podpisać na gipsie? -powiedziałam z fałszywym uśmiechem na ustach. Chłopak miał zdziwiony wyraz twarzy - Czy ja wyglądam jakby wszystko było dobrze?! - krzyknęłam z całej siły, na co Azjata podskoczył.
- Ja...ja...przepraszam - wydukał przerażony.
- Mam cie zabić? Co? Wiesz co narobiłeś? Masz blade pojecie kim jestem? Jestem malarzem, a przez ciebie nie namaluje przez miesiąc lub dłużej ani jednego obrazu!
- Ja naprawdę bardzo przepraszam, jest mi bardzo źle - powiedział przerażonym głosem
- Wynoś się! Nie chcę cię widzieć! - krzyknęłam
Chłopak wstał i szybko wyszedł z pomieszczenia, jeszcze przy dziwach powtórzył jak bardzo mu przykro, i że przeprasza. Zastanawiałam się, czy nie za surowo go potraktowałam. Przecież to był przypadek.





 Mam nadzieję, że się wam podobało ;) Wszelkie komentarze pod tym wpisem będą skierowane do PKAUDKAA i ona będzie miała prawo na wszelkie odpowiedzi na wasze pytania o opowiadaniu i nie będę ich uznawała za spam ;)

niedziela, 8 grudnia 2013

Nowości Rok 13 Tydzień 41&42

Tak dzisiaj mnie ogarnął strach, bo to już grudzień, a ja właśnie robię zaległości z października ;___________________________________________________________;
Tak bardzo przepraszam, że tak zaniedbuje bloga T________T Mam już postanowienie grudniowe, że przed nowym rokiem nadrobię zaległości i Nowości zaczną być regularne ;> Czymajcie za mnie ciuki~~





Tak więc czas na nowości od 7 do 20 października~~
Lessgo~~

JiHan dodała Rozdział 7. swojego opowiadania Please Don't ;)

Justyna B.A.P dodała Rozdział 17. swojego opowiadania XXX

Panna Kim dodała Rozdział 6., Rozdział 7., Rozdział 8.Rozdział 9. opowiadania Warrior i Rozdział 31. opowiadania SU <3

Mi Ka i Nikki Kirai dodały najpierwszy, najdrugi i najtrzeci rozdział i nowiuśkiego bloga ;3

Tyyyyyyyyyyle... coś mało >.< Ale nie będę narzekać, bo sama nie jestem lepsza xD
Tak.. emm.. no więc... biorę się do nauki by w następny weekend mieć więcej wolnego czasu i ładnie popracować ;)





Do tego małe ogłoszenie~~~~~!
Stau sie cód nat códami~~~~
Pewna kochana Klaudia wysłała mi swoje opowiadanie~~
Miałam je wstawić dzisiaj, bo wczoraj poprawiłam, ale dzisiaj zepsułam swojego laptopa, gdzie miałam poprawioną wersję -.-''''''' Ja nie wiem jak ja to robię, że zepsułam go chyba czwarty raz w tym roku >.<
Dobra, to, że poprawiony rozdział mi znikł to jeszcze nic, bo mam oryginał na mailu i mogę go jeszcze poprawić.... rozpaczam bardziej nad tym, że tam było ze 14 stron różnych fragmentów z 30-dniowego smut challangu

BOŻE DLACZEGO, BYŁAM GRZECZNA, AKURAT BO MIKOŁAJKACH T_____________________T

Tak więc... nie wiem czy mój tatko (informatyk SZPAN~~~~~xD) tym razem odzyska mi dane, bo za cholerę nie wiem, co ja zrobiłam, że się zepsuł, soł.... trochę poczekacie ;<

Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie i będziecie ze mną....

Jeszcze tak poproszę o komentarze, bo one tak bajdzio motywują że ohohohohohohohohohoh <3

niedziela, 10 listopada 2013

ONE SHOT (HimLo) "Druga Matka"







(HimLo) "Druga Matka"

 Autor: Felixa
Gatunek: Angst
Ilość słów: 1359
Ostrzeżenia: beta nie sprawdzała ;__;



Ja i Bang, jak zwykle, jako pierwsi wróciliśmy z wakacji. Nerwowo stukałem paznokciami o stół czekając, aż woda się zagotuje, by zaparzyć upragnioną kawę. Yongguk gdzieś w głębi domu rozmawiał przez telefon, ale jakoś tym razem nic nie kusiło mnie, by podsłuchać tę rozmowę - czekałem tylko na kawę. W końcu do moich uszu doszedł dźwięk gotującej się wody. Zerwałem się z siadu i zalałem kubek. Do kuchni wszedł lider z lekkim uśmiechem na twarzy.
                - Dziś wieczorem już nie będziemy sami - Powiedział, jakby usiłując mi przez to uświadomić, że był znudzony moją obecnością.
                - Kto już wraca? -  Burknąłem z nutką nadziei, że będzie to ktoś, kto zmyje panującą tu ciszę, albo nie kto inny jak mój kochany maknae.
                - Zelo - uśmiechnął się, a ja zadowolony wsypałem dwie łyżki cukru do kawy - Jest już w drodze, więc raczej przez zmrokiem powinien tu być.
                - I tak zmęczony klapnie na łóżku i tyle po nim - zaśmiałem się gdy wziąłem duży łyk napoju. Starszy również odpowiedział uśmiechem.
                - Tak czy owak, ja idę do studia, bo tutaj można umrzeć z tobą z nudów
                - Jak tam chcesz... - Mruknąłem wracając do swojej kawy.
                Nie minęło dużo czasu, a usłyszałem jak bierze klucze od samochodu i zamyka drzwi.  Siedziałem tak jeszcze przez chwilę patrząc się na czarny napój, gdy z transu wyrwał mnie dzwoniący telefon. Najwyraźniej Bang nie chciał, by ktokolwiek mu przeszkadzał w pracy. Wstałem biorąc ze sobą kubek. Spojrzałem na ekran - Joonhong. Z uśmiechem odebrałem telefon.
                - Halo? - Odezwałem się z nutką radości w głosie
                - Himchan? Himchan ratuj! - Uśmiech z mojej twarzy momentalnie znikł, gdy do moich uszu doszedł zapłakany głos maknae.
                - Joonhong? Co się stało?! - Szybko zapytałem
                - Samochód się pali! - Przez szloch ledwo zrozumiałem co Zelo miał mi do powiedzenia.
                - Jak to?! Uciekaj stamtąd! - Krzyknąłem upuszczając swój ulubiony kubek.
                - Nie, mnie tam nie ma - odetchnąłem z ulgą na te wiadomość - Ale mama tam jest!
                Na te słowa moje oczy momentalnie powiększyły się do niemożliwych rozmiarów.
                - Boże kochany.. Zadzwoniłeś po straż?! - Gorączkowo przeczesałem włosy
                - Himchan, ja nie wiem gdzie jestem! - Krzyczał tak głośno, że musiałem odsunąć telefon od mojego ucha - Himchan, ona nie żyje!
                Przełknąłem gorzko ślinę, gdy jeszcze bardziej do mnie dotarło jak wielki musi być ten pożar
                - Poproś kogoś by zadzwonił po karetkę - Powiedziałem, by nie musieć odpowiadać na obawę młodszego.
                - Już ktoś dzwoni - Odezwał się po chwili - Himchan!
                Pisnął niemal tak bezradnie, że i na moich policzkach pojawiły się spore krople łez.
                - Co się stało? - Starałem się opanować głos
                - Widzę ją! Widzę ją martwą! - Rozpacz i strach w jego głosie były tak przeraźliwe, że nie sposób tego opisać słowami - Ona już nie ma twarzy! Jest cała spalona!
                Ostatnie słowa przerodziły się w szloch.
                - Joonhong... - Wydukałem sparaliżowany nie wiedząc co powiedzieć, ani co zrobić
                - Rozumiesz to?! Ona tam się pali, a ja tu stoję! - Krzyczał, wciąż krzyczał, aż zdarł sobie gardło
                - Zelo! Nie! Nie ruszaj się stamtąd! Stój w miejscu! Błagam, stój i czekaj na pomoc! Czekaj tam! Zaraz będę! - Rozłączyłem się.
                "Sam nic nie zdziałam" powtarzałem sobie w głowie. Potrzebowałem Banga. Chwyciłem znów po telefon i szukałem spanikowany kontaktu dopóki nie dotarło do mnie, że właśnie trzymam jego komórkę. Zirytowany  rzuciłem telefon, który najwyraźniej miał szczęście, bo wylądował miękko na pufie.  Yongguk był w studiu i co gorsza pojechał samochodem. Chwyciłem klucze wraz ze swoim telefonem. Trzasnąłem drzwiami, przekręciłem klucz w zamku i pobiegłem w stronę wytwórni. Specjalnie nie zakryłem twarzy mając nadzieję, że nikt mnie nie rozpozna. Niestety, już w połowie drogi płuca zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
                "Ona nie żyje"
                Głos maknae zaczął odbijać mi sie w głowie gdy powoli zaczynałem zwalniać. Rozejrzałem się po otoczeniu by ocenić odległość od studia. Wciąż za daleko, a ja już nie mam siły. Wyraźnie zwolniłem, ale nawet przez głowę mi nie przeszło, by choć na chwilę się zatrzymać.
                "Himchan, ona nie ma twarzy"
                Odchrząknąłem gęstą śliną i zebrałem wszystkie siły, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Niemal nie zdążyłem wyhamować przed budynkiem wytwórni. Pchnąłem drzwi i wpadłem nieoczekiwanie na Banga. Nie wyrobiłem się i wylądowałem na ziemi.
                - Himchan, pacanie, uważaj jak na mnie wpadasz - odezwał się poprawiając koszulkę
                - Zelo.. Zelo miał wypadek - wydukałem ostatkami powietrza. Coś jakby w nim pękło, źrenice się zmniejszyły do małych kropek, a skóra pobladła, sprawiając, że wyglądał jakby właśnie opuścił świat żywych.
                - Co?! Co mu jest?! I czemu tu jesteś?! - Był wkurzony, ale pomimo wszystko pomógł mi wstać
                Opowiedziałem mu całą historię, w połowie zacząłem nawet płakać ze zmęczenia i bezradności w sytuacji.
                - Daj mi telefon - Odezwał się chwilę po tym jak skończyłem mówić.
                Przyłożył komórkę do ucha szepcząc coś w stylu "Już się nie uratuje", ale dobrze wiedziałem o co mu chodzi. Przełknąłem ponownie ślinę ciężką niczym kamień.
                - Himchan, zabrali ją, ona nie żyje! - Usłyszałem cicho zdarty głos Zelo mimo, że Bang stał nieco dalej ode mnie.
                - Joonhong! Uspokój się! - Ryknął Yongguk. Rzadko kiedy podnosił głos, ale tym razem robił to dla jego dobra.
                Od tej pory maknae nie mówił już na tyle głośno bym mógł go usłyszeć. Lider kolejno wypytywał się o to co dokładnie się stało, gdzie i z kim teraz jest oraz co teraz robią strażacy i policja. Zazdrościłem mu tego opanowania, a raczej zdolności kojarzenia faktów, bo na spokojnego nie wyglądał.
                - Czekaj z 15 minut, zaraz z Himchanem będę - Po tych słowach rozłączył się i oddał mi telefon - Kim...?
                - Tak? - Odezwałem się niespokojnie
                - To nie był wypadek - Powiedział sucho łapiąc się za czoło
                - Jak to?! - Wstałem. Przez głowę przeszły mi scenariusze morderstw, napadów.
                - Ona popełniła samobójstwo.

Trzy dni później. Nobody POV

                Zmartwiony zapukał do drzwi, ale co się dziwić, dalej było słychać głuchy płacz. Chwycił za klamkę, ale nie miał na tyle silnej woli, by ją przekręcić. Nagle zamiast szlochu pojawiły się świsty powietrza, które zapowiedziały późniejszy głośny kaszel. Maknae tak bardzo zaczął się dusić swoimi łzami, a zarazem zbyt zmęczony sytuacją by się temu przeciwstawić. Każde ponowne wciągnięcie powietrza zastępował dźwięk dławienia się, a Kim właśnie przeklinał własną słabość w sytuacji. W obawie o zdrowie swojego małego Zelo napiął wszystkie mięśnie na prawej ręce i przewrócił gałkę drzwi. Przymknął oczy w obawie, że psychicznie nie wytrzyma widoku załamanego chłopca. Zrobił krok w stronę pomieszczenia, a ciekawość zwyciężyła i jedno oko niemal samo się otworzyło. Widok wcale nie był lepszy od tego, który był wytworem wyobraźni. Mokra, spuchnięta od płaczu twarz, spierzchnięte usta . Do tego przepocone ubrania oraz rozczochrane włosy. Cały zwinięty w kłębek zasłaniał swoje oczy dłońmi. Himchan pospiesznie podszedł i usiadł na łóżku. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Chciał w jakiś sposób pomóc, pocieszyć Zelo, ale nie wiedział jak, pewnie nawet nie umiał. Jak można pocieszyć osobę, której matka popełniła samobójstwo? „Wszystko będzie dobrze”? Nie, nie da się słowami pocieszyć takiej osoby. Starszy powoli zmusił się i podniósł rękę. Nie wiedział po co, ale chciał coś zrobić.
                - Czemu nie chcesz iść na pogrzeb? – Niepewnie zaczął Himchan
                - A czemu miałbym iść?! Nienawidzę jej! – Wrzasnął zaciskając palce na głowie z nadzieją, że pól fizyczny chociaż trochę zagłuszy ten psychiczny
                - Joonie.. Nie mów tak… To twoja matka – Odpowiedział od razu, starając się zachować spokój. Na te słowa Zelo przeleciały ciarki. Joonie… Tylko Ona tak do niego mówiła, gdy miał zły humor.
                - Nie pożegnała się… Zostawiła mnie… samego… - Jego krzyki przeobraziły się w histeryczne pomruki. Mówił tak, jednocześnie wiedząc, że pomimo wszystko za nią tęskni.
                Himchan nie wiedział co odpowiedzieć. Cały ból uderzał i jego. Przerastał ich obu. Nie mógł już dłużej na to patrzeć. Przymknął oczy chroniąc przed uronieniem łez, ale te jak na złość uciekały pozostawiając dwie mokre stróżki na policzkach. Bezradność. Najgorsze co może spotkać człowieka. Jedyne co mu zostało z tej bezradności to uścisk. Dłoń, która wciąż tkwiła w powietrzu, po chwili znalazła się na barku młodszego, co powoli przekształciło się w uścisk. Niby coś, co powstało z bezradności, a było to jedyna rzecz, którą Zelo potrzebował, tego matczynego uścisku.





Do następnego kochasie <3