sobota, 27 września 2014

Cicho tu...

Witam wszystkich ponownie~~

Jak widzicie, troszku mało tu się dzieje ;/
Niestety, nasza mała aktywność wynika z tego, że i wy jesteście mało aktywni!



Tak więc, zapraszam Was wszystkich do podawania swoich blogów do recenzji, w zakładce "Recenzje", do wysyłania swoich opowiadań na mojego maila (wszelkie błędy "wizualne" poprawi wam Wajlet), a jeżeli widziałyście jakiś ciekawie zapowiadający się angielski fanfick - zgłoście go w zakładce "Przetłumaczone", a jeżeli autor się zgodzi, to chętnie przedstawię go Wam w polskiej wersji!

Wszystko więc zależy od Was~

Chciałabym jeszcze wspomnieć, że znalazłam już szabloniarkę, która wykona dla nas szablony na dwa nowe blogi! its-just-SHINee oraz its-just-BTS! Blogi co prawda jeszcze nie istnieją, ale jak tylko dostanę szablon w łapki to zobaczycie tam Szajnową i Bitiesową wersję tego bloga ;3

Tak więc (Strasznie często piszę więc ;/ ), wyczekujcie i udzielajcie się~!

poniedziałek, 1 września 2014

[LiveLife] Rozdział 6.


Heei!
Jak pisałam, tak też się stało - rozdział pojawił się wieczorem ^^ Przyjemność sprawiło mi, sprawdzenie go! :D Już nie mogę doczekać się dalszej pracy.
I tak jakby, komentarz ode mnie: Ojejku, jak skończy się sytuacja, która wydarzyła się w tym rozdziale?! D:

Sexy JongUp dla Was.
Autor: PKLAUDKAA
Gatunek: wieloczęściowy
Ilość słów: 1 459
Ostrzeżenia: brak
Beta: Wajlet ❀

Rozdział 6

Tamtej nocy Zelo został ze mną. Oglądaliśmy filmy, śmialiśmy się, przytulaliśmy, całowaliśmy, a nawet tańczyliśmy. Uczył mnie jak tańczyć zupełnie tak jak on. Nie było to łatwe, jednak można powiedzieć, że dawałam radę. Gdy się obudziłam, poczułam, jak ciepło rozchodzi się po moim ciele. Patrząc, na jego śliczną twarz, chude, lecz wyrzeźbione ramiona, pomyślałam, że zawsze, chciałabym się tak budzić. Spał słodko, bardzo słodko. Polizałam czubek mojego wskazującego palca i bez zastanowienia włożyłam do ucha śpiącego księcia.
- Aaaa - usłyszałam niezadowolenie chłopaka - co jest z Tobą nie tak? Zwariowałaś? - zapytał oburzony, robiąc obrażoną minę.
- No już. Nie obrażaj się - powiedziałam całując go w czoło. Chłopak wykorzystał sytuację, przewrócił mnie na plecy i zaczął łaskotać.
- Masz łaskotki? - zapytał szyderczo. Łaskotał mnie w żebra, na co odpowiadałam nieopanowanym śmiechem.
- Poczekaj. Poczekaj. Musimy już wstawać - oznajmiłam ledwo co łapiąc oddech .
- Czemu?! - zapytał chłopak robiąc minę zbitego pieska.
- Musze jechać na zdjęcie gipsu - wstałam, wyrywając się z mocnego uścisku Zelo.
- Pojechać z Tobą? - zaoferował.
- Nie, dzięki. Ty musisz iść na próbę - przypomniałam chłopakowi z miną nadopiekuńczej matki, wysyłającej dziecko do szkoły.
- Racja, racja - pokiwał zabawnie głową.
- Ale najpierw, idę zrobić nam śniadanie - wyskoczył z łóżka i pobiegł w stronę kuchni.
- Może zjemy śniadanie na mieście? - zapytałam, ponieważ wiedziałam, że w mojej lodówce chłopak nie znajdzie nic, oprócz wody, kremu do twarzy i chyba to wszystko. Ubraliśmy się i wyszliśmy na śniadanie. Postanowiliśmy zjeść w francuskiej kawiarence, niedaleko mojego mieszkania. Ja zamówiłam kawę i croissant’a  na słono, natomiast mój towarzysz zamówił to samo, tylko, że na słodko.
- Dzisiaj idziemy z chłopakami na bankiet. Pójdziesz z nami? - zapytał Zelo chrupiąc swojego rogalika.
- No nie wiem - odpowiedziałam niepewnie. - Nie mam się pewnie w co ubrać. Na takim bankiecie trzeba wyglądać elegancko.
- O to się nie martw - powiedział z lekkim, podejrzanym uśmieszkiem na twarzy.
- Nie - powiedziałam, domyślając się co kombinuje. - Nie oppa, nie ma opcji, bym poszła - zaprzeczałam, chociaż chłopak nie powiedział wprost, co zamierza.
- Spokojnie. Nawet nie wiesz co planuję - uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Ale Zelo... - przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Był to lekarz, który przypomniał mi, że własnie w tej chwili mam pojawić się u niego w gabinecie, na zdjęcie gipsu. W tym czasie chłopak przyglądał mi się uważnie i zapisywał coś w swoim telefonie.
- Musze już iść - oznajmiłam.
- Dobrze, dobrze. Idź już. Zadzwonię do Ciebie, tak około za godzinę - wstał i na pożegnanie pocałował mnie w czoło.
- Pa - powiedziałam śpiesząc się do samochodu
- Tylko nic nie kombinuj, dobra? - niestety odpowiedzi nie usłyszałam, ponieważ musiałam już ruszyć w drogę.
U lekarza, jak to u niego - długa kolejka. Podstawowe pytania, badania. Wreszcie uwolnienie mnie z mojej męki, jaką był gips. Kiedy pielęgniarka zdejmowała mi go, poczułam dziwne uczucie lekkości w mojej prawej dłoni. Nie była już tak odczuwalnie ciężka, jak z gipsem. Lekarz uświadomił mi, że nadal muszę uważać, aby nie nadwyrężyć kości lub mięśni. Zaraz po wyjsciu od lekarza, wsiadłam do samochodu. Jakim cudownym uczuciem jest (dla innym może wydawać się to dziwne) położenie lewej i prawej dłoni na kierownicy samochodu. Sama nawet nie wiem czemu, ale miałam ogromną ochotę na kawę. Pojechałam do kawiarni i zamówiłam ulubione latte. Kiedy czekałam na najlepszy napój świata, poczułam w kieszeni wibracje mojego telefonu. Byłam przekonana ze to Zelo, jednak się myliłam.
- Cześć D. - usłyszałam głos YoungJae
- Cześć Jaesiu, co u Ciebie? - zapytałam mile zaskoczona.
- Dobrze. A u Ciebie? Jak ręka?
- Lepiej. Miło jest czuć lekkość naturalnej, zdrowej dłoni - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Wiesz - słychać było jakieś szumy, krzyki, rozmowy - chłopacy Cię pozdrawiają - dodał.
- Dzięki - znowu uśmiechnęłam się sama do siebie, coraz częściej mi się to zdarzało, zupełnie nie kontrolując tego.
- Jesteśmy na zakupach - kontynuował - a raczej na nie jedziemy. - Musimy kupić coś na ten dzisiejszy bankiet.
- Jasne, jasne - odpowiedziałam trzymając telefon uciskany miedzy moim uchem i ramieniem. Musiałam odebrać i zapłacić za kawę.
- Może chciałabyś pojechać do naszego domu. Uppie siedzi tam zupełnie sam, podobno źle się czuje.
- Pewnie. A co go boli? - zapytałam, ponieważ chciałam się dowiedzieć, jak mu pomóc, jakie lekarstwa kupić.
- Mówi, że boli go głowa. Prześpi się i przestanie. Jednak my sie troche martwimy.
- Już tam jadę - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Po drodze do chorego przyjaciela wstąpiłam do sklepu. Kupiłam różne rzeczy, które mogą przydać się choremu. Kiedy byłam przed bramą do willi, musiałam chwilę poczekać, aż strażnik otworzy mi ją. Nadal trochę trudno jest mi się przyzwyczaić do tego, że aby odwiedzić przyjaciela, muszę czekać na zgodę strażnika. Zaparkowałam przed drzwiami i wysiadłam z samochodu. Drzwi domu otworzyłam mi Marta. Była to bardzo miła, starsza pani, która opiekowała się domem i chyba trochę chłopakami. Przywitałam się i od razu zapytałam o chorego. Powiedziała, że siedzi w sali kinowej i ogląda filmy. Tak. Chłopacy mieli w swoim domu salę kinową. Było to dosyć duże pomieszczenie, w którym był wielki ekran LCD i kilka foteli, nie wspominając o bardzo dobrym nagłośnieniu. Zaniosłam zakupy do kuchni i skierowałam się w stronę sali. Niestety, nie zastałam tam JongUp'a. Pomyslałam, że w takim razie może być w swoim pokoju. Tam teżposzłam. Kiedy otworzyłam drzwi ukazał mi się troche dziwny obraz. Otóż Uppie siedział na fotelu przed telewizorem, jednak przyglądał się niebieskiemu obrazowi.
- Co robisz? - zapytałam. - Film się chyba już skończył - dodałam nie ukrywając zdziwienia.
Chłopak spojrzał leniwie w moją stronę i powrócił do swojego zajęcia.
- Uppie, film się już skończył - podeszłam do pilota od telewizora, aby go wyłączyć.
- Ej! Zostaw! Bardzo lubię oglądać National Geografic - powiedział zabierając mi pilot. - Zwłaszcza głębię oceanu. Kolor wody mnie uspokaja - uśmiechnął się rozmarzony i powrócił do oglądania... niczego.
- Uppie, co ty gadasz?! - zaczęłam się naprawdę bać, co on wygaduje? Jednak on nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
- Uppie! - powtórzyłam  i złapałam go za policzki, odwracając w swoja stronę.
- O nie! Znam to spojrzenie - pomyślałam przerażona. - Uppie, przecież Ty jesteś całkowicie najarany! - krzyknęłam jakby sama do siebie.
Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Czemu?! A co ważniejsze, jak długo? Nie znałam JoungUp'a zbyt długo, jednak nigdy nie przypuszczałabym, że akurat on. Wiedziałam, że to co zaraz zrobię może być nie zbyt przyjemne dla chłopaka, jednak nie miałam wyboru. Jeśli mam mu pomóc w ten sposób. Szybko i gwałtownie objęłam dłońmi kark chłopaka i jak małego szczeniaka zaprowadziłam do łazienki pod kran. Ustawiłam zimną, a wręcz lodowatą wodę i po chwili usłyszałam delikatny syk chłopaka. Nie jest to przyjemne uczucie, kiedy na twój kark leje się duża strużka lodowatej wody, prawda?
- Co Ty robisz? - zapytał oburzony chłopak. Widać jednak było, że oprzytomniał.
- Co ja robię? - zapytałam równie zła. - Co ty robisz? Co na to powiedzą chłopacy? - dodałam lekko podnosząc ton głosu. Jongup patrzył na mnie oprzytomniałym i przerażonym wzrokiem, jednak jego źrenice wciąż były z lekko powiększone.
- Klaudia chyba nie…- zaczął nie pewnie
- Myślisz, że jak Bang się dowie to co? Zapali z Tobą bongo w pokoju? - przerwałam zdenerwowana. - Który to już raz? - dodałam za chwilę, wyrównując mój oddech.
- Pierwszy, przysięgam  - odpowiedział chłopak patrząc mi  prosto w oczy.
- Pierwszy i ostatni - odpowiedziałam stanowczo. - A teraz idź i weź zimny prysznic, przecież nie mogą zobaczyć Cię w takim stanie. Ja pójdę zrobić Ci kawę - dodałam wychodząc z pokoju.
Chłopak posłusznie skierował się w stronę łazienki, ja też zresztą opuściałam pomieszczenie. Ustawiłam się zaraz blisko drzwi i gdy tylko usłyszałam jak zamek w łazience przekręca się, postanowiłam sprawdzić pokój JongUp'a. Chciałam mu wierzyć, że to pierwszy raz, naprawdę. Jednak moje doświadczenie podpowiadało mi, abym się upewniła. Przeszukałam szybko pokój przyjaciela, czułam się przy tym naprawdę okropnie. Tłumaczyłam sobie, że to dla jego dobra. Jaką ulgę poczułam, gdy nic nie znalazłam. Zanim chłopak wyszedł z łazienki, szybko udałam się do kuchni zrobić wcześniej obiecaną kawę.
- Klaudia - usłyszałam głos za moimi plecami. -Proszę, obiecaj, że nic im nie powiesz - usłyszałam w głosie chłopaka strach i niepewność. - Ja już nie będę, proszę nie mów im.
Gdy się odwróciłam zobaczyłam w oczach Uppie'go łzy. Tak bardzo mi kogoś przypominał, jakby nagle to powróciło, a wszystkie wspomnienie i uczucia obudziły się na nowo. Podeszłam do chłopaka i przytuliłam go do siebie
- Nic nie powiem. Już dobrze, nic im nie powiem - powtarzałam - czego nam nie powiesz? - zapytał najwyraźniej zdziwiony ową sytuacją DaeHyun, który pojawił się wraz z innymi członkami zespołu w kuchni.



Powitanie.

Hej!

     A więc, jak już niżej autorka tego bloga wspomniała - pomogę jej w organizacji bloga!
Cieszę się z tego powodu, ponieważ nie każdy od tak, daje komuś taką szansę.
Tak więc ... nie wiem za bardzo, jak mam się przedstawić D:
Otóż będę betą na tym blogu - wszystkie Wasze fanficzki będę sprawdzać od tej pory ja~
Więc, jeżeli ktoś będzie miał jakieś zastrzeżenia, co do mojej pracy - kierujcie je do mnie! :)
Zobaczymy, co czas pokaże i czy będę pełniła jeszcze jakieś funkcje.
     Wieczorem jeszcze wstawię poprawiony już 6 rozdział "LiveLife" autorstwa PKLAUDKAA ^^

~*~*~*~*~

Pozwolę sobie jeszcze ogłosić ^^
Jeżeli ktoś szuka bety, do własnego bloga, proszę śmiało się do mnie zgłaszać. Zawsze znajdę czas, na poprawianie opowiadanek, jednak na tym blogu pracuję przede wszystkim~!

Kontakt:
E-mail: wajlet.blog@wp.pl

Pozdrawiam i mam nadzieję, że miło będzie mi się z Wami pracowało.

~Wajlet ❀