czwartek, 2 października 2014

[LiveLife] Rozdział 7

Cześć.


Oto 7 rozdział autorstwa PKLAUDKI, która zmieniła nazwę na Ino, więc tak będzie podpisywana.
Opowiadanie jest supi, więc ubolewam nad tym - zapewne jak inni czytelnicy - że rozdział taki krótki :'( 
Zapraszam~


Autor: Ino (nowa nazwa PKLAUDKI)
Gatunek: wieloczęściowy
Ilość słów: 424 
Ostrzeżenia: brak
Beta: Wajlet 


Rozdział 7

-Yyy… nie wiedziałam co powiedzieć. Jongup odwrócił się gwałtownie, ukazując na swojej twarzy przerażenie. Wszyscy spojrzeli na nas poważnym wzrokiem. Najbardziej jednak bałam się wyroku Zelo, wydawał się być naprawdę wściekły

-Oglądaliśmy z Uppim Króla Lwa i się wyruszył, nie chciał abym wam mówiła, jednak jeśli już się wydało, przepraszam Uppie ale musiałam to powiedzieć – szybko wymyśliłam jakąś wymówkę i czekałam tylko czy w to uwierzą. Chłopcy spoglądali to na mnie to na Jongup'a.
-Ja już się zbieram – uśmiechnęłam się sztucznie i zabrałam moja torbę, kierując się do drzwi. Nagle poczułam czyjaś rękę na moim nadgarstku
-Wszystko ok? - zapytał Zelo. Odwróciłam głowę, jednak nie spojrzałam w oczy chłopaka, nawet nie wiem czemu unikałam jego wzroku, ja nic przecież nie zrobiłam.
-Wieczorem po ciebie przyjadę, jest sobota, powinniśmy się zabawić, jedziemy do klubu- przytulił mnie chłopak. Wyszłam z domu i szybko wsiadłam do samochodu. Kiedy byłam już w mieszkaniu, otworzyłam drzwi balkonowe i zapalając papierosa z świeżo zakupionego pudełka przyglądałam się przechodniom. Powoli zaciągając się dymem nikotynowym zamknęłam oczy i chłonęłam odgłosy miasta. Z transu wybudził mnie dzwonek telefonu. Leniwie podeszłam do torebki, by odebrać przychodzące połączenie.
-Wreszcie, martwiłam się o ciebie - usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki.
-Mamo, jestem dorosła, daje sobie radę - uśmiechnęłam się mimowolnie do słuchawki.
-Nawet gdy będziesz starą, pomarszczoną babcią, będę się o ciebie martwiła.
-A co u taty? - zapytałam zmieniając temat.
-Wiesz … jak to u taty, pytał o ciebie?
-Ooo tak, na pewno – zaśmiałam się sarkastycznie.
-Klaudia…- zaczęła moja rodzicielka.
-Mamo zadzwonię później, okej? Mam teraz dużo pracy - chciałam jak najszybciej zakończyć rozmowę.- Kocham cię, pa - dodałam na koniec. 
Rozbolała mnie trochę głowa, więc postanowiłam się położyć i zdrzemnąć na chwile.
Obudziły mnie dziwne dźwięki dobiegające zza drzwi balkonu, które zostawiłam otwarte. Podeszłam bliżej, aby zobaczyć co dokładnie się tam dzieje. Zobaczyłam małą dziewczynkę siedzącą w zimną noc na ławce w samej sukieneczce. W dłoni ściskała łapkę należącą do małego misia. Przyglądałam się jej dokładnie, co tak małe dziecko robi same na dworze, w tak zimną noc. Nagle jej wzrok podniósł się i spoczął na mojej postaci. Jej twarz wyglądała dziwnie znajomo, zupełnie jak moja w dzieciństwie. Przerażana zaczęłam powoli oddychać, gdy nagle po policzkach dziewczynki zaczęły spływać łzy, a ja sama poczułam niemożliwy ból w klatce piersiowej. Podniosłam szybko głowę i otworzyłam moje oczy, to był tylko sen. Kiedy podniosłam telefon, by sprawdzić  godzinę, zauważyłam 5 nieodebranych połączeń od Zelo. Już miałam oddzwaniać, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je.
-Jesteś gotowa? –zapytał wysoki blondyn, całując mnie w policzek na przywitanie.


2 komentarze:

  1. OMG jak mało ;w; a takie genialne opowiadanie <3 Chcieć więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O boszzz. Genialne czekam na więcej. Wenny HWIATING!

    OdpowiedzUsuń