Laptop (podejrzewam, że chwilowo) działa ;P Więc póki mogę to dodaję pierwszy rozdział nowego opowiadania - nie mojego ;3
Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu i z niecierpliwością będziecie czekać na więcej ;) W między czasie ja pójdę się uczyć z małymi przerwami na uzupełnianie braków na blogu ;)
Zapraszam do czytania~
Rozdział 1.
Autor: PKLAUDKAA
Gatunek: Wieloczęściowy,
Ilość słów: 974
Ostrzeżenia: Raczej brak ;)
Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Przetarłam oczy i
ziewnęłam przeciągając się. Dopiero 8.00. Co?! Już 8.00, a o 8.15 mam
spotkanie. Ile spałam? Głowa tak bardzo mnie bolała. Szybko pobiegłam do
łazienki, ubrałam się w koszulę i ulubione jeansy, na nogi założyłam granatowe
trampki. Wzięłam telefon klucze wybiegłam z domu. Wsiadłam w samochód ale
czegoś zapomniałam. Obraz! Wbiegłam do salonu w poszukiwaniu mojego dzieła.
- Jesteś piękny - pomyślałam. A teraz w drogę.
Podczas gdy jechałam samochodem cały czas myślałam jak
bardzo starałam się aby obraz był idealny, jak wiele nocy poświęciłam. To było
dla mnie najważniejsza rzecz na świecie. Pragnęłam tego tak bardzo jak oddechu.
Jestem dobrym człowiekiem, a dobrych ludzi spotykają dobre rzeczy. Wierzę, że
moje marzenia sie spełnią. Kiedy pojawiłam sie przed galerią poczułam lekki ból
w klatce piersiowej. Strach malował się na mojej twarzy. Wbiegłam do budynku.
Cała roztrzęsiona szukałam sali 16. Gdzie ona jest?
- D! D! D! – usłyszałam - zawsze musisz się spóźniać!
Na własny ślub też się spóźnisz! - tak to właśnie głos mojego przyjaciela.
Damian, można powiedzieć, że jest moim menadżerem . Od kiedy zobaczył moje
prace zakochał się w nich tak bardzo, że postanowił znaleźć na nie miejsce w
galerii sztuk pięknych w Chicago. Nie chciałam go zawieść.
- Masz? D! Masz?
- Tak, pewnie, że mam - byłam tak przerażona, że ledwo
co wydałam z siebie dźwięk.
- Dobrze - uspokoił się - Wszyscy na ciebie czekają.
Idź już. Pierś do przodu, uśmiech na twarzy, dasz radę - przyjaciela sie nie
oszuka, Damian widział jak bardzo się bałam.
Wzięłam duży oddech i pojawiłam się w sali. Podczas
spotkania popełniłam wiele wpadek ze stresu. Jednak mimo tego jak bardzo
roztrzepana osoba jestem, profesorom spodobała się moja praca. Co ukazywał mój
obraz? Nadzieję. Gdy wyszłam, od razu zobaczyłam przed moimi oczami
przyjaciela.
- I jak? Klaudia i jak? - pytał zniecierpliwiony
Damian.
- Ja...Oni...tak - wydukałam.
- Co tak? Co powiedzieli? Zgodzili się? Mówże
wreszcie!
- Tak! - uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak? - Rzuciłam się na szyję chłopaka.
- Tak, tak, tak - krzyczałam jak szalona. Cieszyliśmy
się jak małe dzieci.
- Dobrze idź odpocząć. Idź na kawę, czy coś, albo najlepiej
idź się przespać bo fatalnie wyglądasz - powiedział uśmiechając się szyderczo.
- Yhy - powiedziałam wypinając język.
Kiedy wyszłam z galerii czułam, że jestem najszczęśliwszą
osobą na świecie. Z wielkim uśmiechem na twarzy i wielką czarną teczką pod
pachą, szłam dumnie przez ulice, gdy nagle...
- Co do...? - upadłam na chodnik.
- Przepraszam, ja nie chciałem - odpowiedział wysoki
blondyn, który przed chwilą wjechał na mnie wraz ze swoją deskorolką. Przymrużyłam
lekko oczy, zadzierając głowę do góry, aby zobaczyć kto tak nieudolnie
posługuje się tym diabelskim... pojazdem?
- Mój obraz! Gdzie mój obraz?! - krzyczałam jak
szalona. Nagle ujrzałam obraz leżący niedaleko mnie, podbiegłam szybko i
chwyciłam teczkę. W mojej głowie szalała jak szalona jedna myśl: obraz! obraz! Odetchnęłam
z ulgą, gdy zobaczyłam, że wszystko w porządku. Chłopak szybko pobiegł za mną.
- Wszystko dobrze? - zapytał zmartwiony.
- Ta...aaa - nagle poczułam przeszywający ból w prawej
dłoni.
- Mo-moja ręka - powiedziałam i upadłam na chodnik.
Gdy się ocknęłam leżałam w szpitalnej sali, do której
wszedł doktor.
- Witam panią, mam dla pani zła wiadomość. Powodem
zemdlenia może być niezwykle ostry ból spowodowany pęknięciem kości śródręcza którą
uszkodzoną miała pani już wcześniej. Bla bla bla... włożyliśmy pani ta rękę w
gips, który musi pani utrzymywać co najmniej miesiąc, potem zaś będzie pani
musiała wykonywać ćwiczenie, aby rękę pracowała w 100 %. Czy miała pani wcześniej
już łamaną prawą rękę?
- Tak - odpowiedziałam krótko
- To niedobrze, ponieważ jak już mówiłem kość jest naprawdę
bardzo słaba, musi pani spożywać dużo nabiału i wapnia. Pielęgniarka da pani
specjalny zapis posiłków. Proszę się oszczędzać i pamiętać o specjalnej diecie,
to bardzo ważne. Jeszcze tylko badania kontrolne i może pani iść do domu - uśmiechnął się serdecznie lekarz.
Co?! Miesiąc?! Jak ja będę tworzyć bez prawej ręki.
Musze namalować tyle obrazów. Zabiję tego idiotę, który mi to zrobił, znajdę go
i zabiję.
- Przepraszam – zapytałam się pielęgniarki - wie pani może
kto przywiózł mnie do tego szpitala?
- Naturalnie, był to wysoki mężczyzna, zresztą czeka wciąż
na korytarzu, życzy sobie pani z nim porozmawiać?
- O tak, mogłaby pani go zawołać?
- Oczywiście
- Dziękuje - ja juz go nauczę porządku. Byłam tak wściekła,
ze czułam jak moje policzki niemal płoną.
Gdy do sali wszedł chłopak poczułam bicie mojego serca, które kołatało jak
szalona. Gdy go ujrzałam zabrakło mi tchu. Był zniewalający. Wysoki, ale bardzo
chudy. Na bladej twarzy widać było małe lekko czerwone usta, duże czarne oczy i
przeuroczy uśmiech. Jego blond kosmyki ułożyły się zabawnie spadając swobodnie
na twarz.
Chłopak był Azjatą. Czy wszyscy Azjaci są tak
przystojni? Przyglądałam się mu, jakby był ósmym cudem świata. Wyobrażam sobie
jak musiałam wtedy wyglądać (jak dziecko,
które przygląda się słodyczom zza sklepowej szyby, mam tylko nadzieję, że sie
nie oblizałam). Chłopak lekko skrępowany moim zachowaniem postanowił zagadać.
- Cześć, wszystko dobrze? - zapytał lekko zdenerwowany
całą sytuacja. Szybko się ocknęłam.
- Tak, oczywiście że wszystko w porządku. Co miało by być
źle, złamana ręka? Chcesz się podpisać na gipsie? -powiedziałam z fałszywym uśmiechem
na ustach. Chłopak miał zdziwiony wyraz twarzy - Czy ja wyglądam jakby wszystko
było dobrze?! - krzyknęłam z całej siły, na co Azjata podskoczył.
- Ja...ja...przepraszam - wydukał przerażony.
- Mam cie zabić? Co? Wiesz co narobiłeś? Masz blade
pojecie kim jestem? Jestem malarzem, a przez ciebie nie namaluje przez miesiąc
lub dłużej ani jednego obrazu!
- Ja naprawdę bardzo przepraszam, jest mi bardzo źle -
powiedział przerażonym głosem
- Wynoś się! Nie chcę cię widzieć! - krzyknęłam
Chłopak wstał i szybko wyszedł z pomieszczenia,
jeszcze przy dziwach powtórzył jak bardzo mu przykro, i że przeprasza.
Zastanawiałam się, czy nie za surowo go potraktowałam. Przecież to był
przypadek.
Mam nadzieję, że się wam podobało ;) Wszelkie komentarze pod tym wpisem będą skierowane do PKAUDKAA i ona będzie miała prawo na wszelkie odpowiedzi na wasze pytania o opowiadaniu i nie będę ich uznawała za spam ;)
Nah! Chce wiecej...ile bohaterka ma lat? Gdzie to wszystko sie rozgrywa? Dziekuje autorko za to opowiadanie! You made my day! Renny
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna ale zgadzam sie z poprzednią osobą troszke wiecej informacji by sie przydało :D tak poza tym to jest na prawde dobre i bede zaglądać codziennie z nadzieją ze pojawi się nowy post ^^ życzę weny :)
OdpowiedzUsuńTak wiem, że jeszcze jest mało informacji, ale dopiero się zaczyna. Kolejny rozdział będzie zawierał więcej informacji oraz więcej "akcji"? xD Proszę o cierpliwość ^^ i obiecuje że kolejne rozdziały będzie się czytać coraz przyjemniej
OdpowiedzUsuńWiem że ten rozdział nie zawiera dużo informacji i może wydawać się nudnawy, ale to początek. Obiecuję że w kolejnych rozdziałach pojawi się więcej informacji i "akcji"? xD Proszę o cierpliwość i pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze części
Hmmm, więc tak, mam "ale" XD
OdpowiedzUsuńOpowiadanie fajne, bardzo mi się spodobało, ponieważ z moim ultimate :3 Ale fajnie by było, gdybyś bardziej opisywała emocje bohaterki, otoczenie w którym się znajduje, tak aby każdy kto czytał mógł się w to bardziej wczuć :)
Ale tak, to bardzo mi się podoba wstęp! :)
I zapraszam do siebie :
http://my-story-with-bap.blogspot.com/